I Pielgrzymka 2019 (16-18 dzień)


16 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 25.06.2019 Wardęgowo - Lubawa 39,2 km [od Lubina 489,2 km]


Najdłuższy etap Pielgrzymki, jest właśnie dzisiaj. Ok. godz. 4:00 w kaplicy zrobił się duży ruch. To niektórzy z nas wstawali z podłogiw kaplicy sanktuarium. Noc spędziliśmy przy Najświętszym Sakramencie, czując bliskość i opiekę Jezusa, który czuwał nad naszym snem. Pozostali spali w namiotach, hamaku i jeden brat na dworze, przy ołtarzu polowym.
Dzień rozpoczęliśmy jajecznicą z kiełbasą. Ksiądz Michał zadbał o nas bardzo. Wieczorem przecież grill, a rano pyszne, wiejskie jajeczka. A to wszystko na świeżym powietrzu. Dziękujemy serdecznie. Modlitwa za księdza oraz parafian poszła poźniej pod właściwy adres.
Pielgrzymując przez Osetno, Łąkorek dochodzimy nad Jezioro Łąkorz. Tutaj na małej plaży mamy postój. Jest dopiero godz. 7:00 więc słońce nie jest za wysoko. Łabędzie i kaczki pięknie polowały w wodzie a my tylko mogliśmy im zazdrościć kąpieli. Dalsza Droga to blisko 7 km leśnymi duktami, żółtym szlakiem. Jest wspaniale, pieśni maryjne słychać z głośników i kolejna nowenna do Matki Bożej Gietrzwałdzkiej odmówiona. Bardzo wiele się modlimy we wszystkich Waszych intencjach, za naszych gospodarzy, przyjaciół, księży i zakonników, tych którzy nas o to poproszą. Efekty modlitw są piorunujące. Dostajemy kilkakrotnie więcej niż sobie mogliśmy zaplanować. Przykłady, tylko z dzisiaj, poniżej.
W Skarlinie przy kościele św. Bartłomieja Apostoła, ksiądz kanonik Krzysztof Szulc zaprasza do swojej pięknej świątyni. To dawny, pokrzyżacki kościół z mnóstwem malowanych figur i figurek. Zaraz potem schładzamy się wodą z cytryną i odpoczywamy w chłodnym pomieszczeniu. Czasu nie mamy zbyt wiele, więc z czułością dziękujemy, również paniom które przygotowały się na nasze przyjście. Bóg zapłać i do zobaczenia w przyszłym roku.
Na 24 km niespodzianka. Mieszkańcy jednego z gospodarstw rolnych, przez które przebiega nasza trasa wywiesili baner z powitaniem pielgrzymów z Lubina. Dodatkowo kolejny, owocowy poczęstunek i krzesełka dla nas przygotowane. Żeby było mało, to jeszcze idą z nami do Nowego Dworu Bratiańskiego a Mietek z córeczką Zosią doprowadzają nas aż do Lubawy, pokonując z nami blisko 20 km. Coraz więcej osób chce z nami, w przyszłym roku odwiedzić Sanktuarium Maryjne w Gietrzwałdzie. Będzie taka możliwość po wcześniejszym zgłoszeniu. Sołtys Nowego Dworu Bratiańskiego, Kazimierz Dobrzalski wysłał zwiadowców do nas, abyśmy czasem nie omineli ich świetlicy, w której samo dobro z serca płynęło. I jak tu dłużej nie posiedzieć? Rozmów o życiu, pielgrzymce i różnej przynależności wsi do kilku województw było wiele i głośnych. Niby jesteśmy na Warmii -- mówią. Ale to nie ten rejon. Nazywają się śledziami, trochę pomorzanami, ale z tym mają się dobrze. Połowa miejscowości odprowadza nas do kapliczki na skraju wsi. Niesiemy do Mamy również Wasze intencje. Bóg zapłać.
W międzyczasie dostajemy telefon od Zdzisi u której nocowaliśmy drugiego dnia w Górze, że od wczoraj jest w drodze rowerem po naszych śladach. Nocowała w Licheniu, dzisiaj będzie w Oborach, a jutro dołączy do nas w Ostródzie. Super, a myśleli niektórzy, że tylko taki miała zamiar. A tu proszę, plan zaczęła realizować. Do zobaczenia.
Jest już po godz. 13:00, więc żar z nieba się leje, ale my już uodporniliśmy się od upałów. Dostajemy od dobrych ludzi, tak dużo wody, że skutecznie się nią nawadniamy. Dodatkowo obowiązkowo nakrycie głowy, najlepiej w słomianym kapeluszu.
Schodzimy wreszcie w Dolinę pięknej rzeki Drwęcy do Bratiana. Tutaj w nowym, funkcjonalnym kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego oczekuje na nas ksiądz kanonik Edward Barański. Po wspólnej modlitwie i błogosławieństwie otrzymujemy piękne książki o naszym Panu Jezusie Chrystusie. Zaraz potem udajemy się na plebanię na pyszne domowe ciasto oraz kanapki. Nie dajemy rady wszystkiego skonsumować Zapakowane dowozimy do Lubawy, gdzie w chłodni oczekują, aby je jutro zjeść. Ksiądz proboszcz to kolejna osoba na naszej pielgrzymiej drodze, która wie jaką mocą jest modlitwa pielgrzymia. Wszak jak powiedział wcześniej na homilii ksiądz proboszcz z Osiecznej, nogi Pielgrzyma są święte, a modlitwa i intencje przez nich zanoszone przed tron Maryi, są wysłuchiwane przez Jezusa. I takich świadectw mamy w życiu bardzo wiele. Intencje tej parafii i księdza dobrodzieja niesiemy do Pani Gietrzwałdzkiej.
Ostatnie 11 km, to równy solidny marsz. Wzmocnieni kolejnym dzisiaj różańcem, najpierw lasami a później drogą dochodzimy, poprzez rynek Lubawy, do pięknej świątyni pw. św. Jana Chrzciciela i św. Michała Archanioła. Pozostały tylko dwie minuty do rozpoczęcia Mszy świętej o godz. 17:00. Ksiądz wspomina o nas na początku i jest pełen uznania dla naszego wysiłku. Jeszcze w takich gorących dniach. Po nabożeństwie czerwcowym i procesji wokół dawnego klasztoru, wierni zabierają nas na kwatery. Ktoś, kto nie mógł nas dzisiaj przyjąć, wręczył nam 200 zł. Przyjmujemy każdy dar serca, modlimy się wtedy w Bogu wiadomych intencjach. Pieniądze zasilą budżet paliwowy. Dziękujemy serdecznie. Ksiądz Jacek był zadowolony ze swoich parafian, bo okazało się że chętnych, by nas przyjąć, było więcej niż nas samych.
A jutro przekroczymy już 500 km. Wszyscy którzy wyszli z Lubina, oprócz Kazia, który przecież walczy ze swoimi słabościami i chorobami, czasem go ktoś kawałek podwiezie. Do Mamy pozostało tylko 2 dni drogi. Z Panem Bogiem.

 

17 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 26.06.2019 Lubawa - Ostróda 35,8 km [od Lubina 525,0 km]


Jeszcze przed wyznaczoną godziną zbiórki, pielgrzymi byli już gotowi do drogi. Przywieźli ich dobrzy ludzie, którzy zaopiekowali się nimi, nakarmili i dali posłanie. Niektórzy pojawili się z małymi oczkami, to efekt długich nocnych rozmów z gospodarzami. Bóg Wam zapłać za wszystko. Ksiądz Jacek z parafii św. Jana Chrzciciela, która nas gościła, pobłogosławił nas na drogę, po czym ruszył z nami do Sanktuarium Matki Bożej Lipskiej w Lipach.
To piękne i ważne miejsce na naszej pielgrzymkowej drodze, to już dziesiąte Sanktuarium Maryjne. Dzięki zgodzie proboszcza ks. Józefa Stramka, proboszcza parafii pw. Nawiedzenia NMP, Pan Wiesław przed godz. 6:00 udostępnił nam kościół i odsłonił nam cudowną Matkę i Jej Syna w obrazie. Ksiądz Jacek zapoznał nas z długowieczną historią Tego miejsca. Bóg zapłać wszystkim dobrodziejom. Po modlitwie ruszyliśmy dalej przez Złotowo gdzie poznaliśmy brata Romana Graszkiewicza, który maluje, śpiewa, komponuje i gra na różnych instrumentach i pewnie to nie jest wszystko. Sprezentował nam płyty swojego Musicalu i te nagrane z pieśnią chwalącą Jezusa Chrystusa. To było bardzo miłe spotkanie, które utwierdza nas w przekonaniu, że żyją w tej krainie ludzie, pragnący bliskości Pana Boga i którzy wiary swoich Ojców się nie wstydzą. Tylko brać przykład.
Tuż za Lubstynem wchodzimy do Parku Krajobrazowego Wzgórz Dylewskich. Zrobiło się pięknie i górzysto. Wychwalanie imienia Maryi z pieśnią na ustach i w różańcu jest przecudowne. Tak nas to wzmacnia, że nawet nie odczuwamy, bardzo gorącego powietrza z temp. grubo ponad 30 stopni Celsjusza. Ale Pan nas nie zostawił, wiaterek dmucha ożywczo.
Przez piękną wieś Glaznoty z dwoma kościołami, przechodzimy dość żwawo. Tutaj wychodzi nam równo 500 km pielgrzymowania od Lubina. Tym razem zdjęcie tego faktu udało się zrobić. Pozostało tylko 55 km do Mateńki. Teraz wspinamy się coraz wyżej, by po godzinie osiągnąć najwyższą górę w północnej Polsce, Dylewską Górę [312 m n.p.m.]. Na jej szczycie jest piękna drewniana wieża widokowa i ławki dla turystów. W cieniu drzew super się odpoczywa, tym razem ponad godzinę.
Przez długi Pietrzwałd, Rudno, gdzie gospodyni poczęstowała nas zimną, zdrową wodą dochodzimy do Brzydowa. To już 28 km naszej dzisiejszej trasy a słońce praży niemiłosiernie. Ksiądz proboszcz kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej, Roman Wiśniewski wita nas przed świątynią i zaprasza do Jej środka. We wnętrzu przyjemny chłodzik od wentylatorów. Po przywitaniu odmawiamy nabożeństwo czerwcowe. Zaraz potem procesją idziemy do świetlicy. A tutaj iście królewskie powitanie i stół ugina się od potraw. Hitem jest chłodnik brzydowski Renaty. Zimny, smaczny i równo stawia na nogi. Ciasto i ulubiony przez przewodnika i nie tylko, serniczek oraz inne ciasta, kanapki, truskawki, napoje i trudno tutaj wyliczyć wszystko. Czym chata bogata, tym rada i tym nas poczęstowano. Bóg zapłać księdzu i parafianom za przygotowanie poczęstunku oraz modlitwę. Zanosimy ją również, w Waszym imieniu do Pani Gietrzwałdzkiej. Do zobaczenia w przyszłym roku .
Dzięki dłuższemu odpoczynkowi i posiłkowi, ostatnie 8 km do Ostródy poszło jak po maśle. Zdążyliśmy na Mszę św. do kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Przywitał nas radośnie ksiądz proboszcz prałat Roman Wiśniowiecki. Po procesji z Najświętszym Sakramentem i błogosławieństwie, ksiądz oddał nas swoim wiernym, którzy licznie się stawili i nas pozabierali do swoich domostw. Dziękujemy serdecznie, zanosimy Wasze intencje o które prosiliście do Gietrzwałdu. Do zobaczenia za rok

 

18 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 27.06.2019 Ostróda- Gietrzwałd [od Lubina 555,0 km]

 

Doszliśmy cali, zmęczeni, spoceni, z bąblami, z otarciami, najedzeni i napojeni przez cudownych ludzi, których nasza Mateńka postawiła na naszej drodze pielgrzymkowej ale najważniejsze że zdrowi i bardzo szczęśliwi. Matka Boża Gietrzwałdzka przyjęła nas wyśmienicie i po królewsku a nasze modlitwy i intencje zostały wysłuchane. Chwała Panu!!!