I Pielgrzymka 2019 (10-12 dzień)
10 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 19.06.2019 Licheń - Radziejów 39,1 km [od Lubina 298,6 km]
Wyjście o godz. 4:40 z Lichenia okazało się dobrym rozwiązaniem. Dzisiejszy etap, prawie 40 km do Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radziejowie prowadzi na początku leśnymi drogami, a później ponad 20 km non stop drogi utwardzone.
Tempo dobre, więc na kolejnych postojach jesteśmy o czasie. Przez Wygodę, Leśnictwo dochodzimy do Starej Rudy. Tutaj na powietrzu, jemy przygotowane przez siostry pielgrzymkowe bułeczki i raczymy się kawką. Dalej wyjątkowo prostą drogą do Racięcina. Wreszcie za Talarkowem żegnamy gościnną Wielkopolskę i witamy się z Kujawami.
Po 4 km w Dębołęce zatrzymujemy się w świetlicy OSP. Tutaj już czekają na nas sympatyczne panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Danutą Sprawką, które ugościły nas po katolicku. Pyszne kanapki, ciasto, w tym sernik oraz zimna woda z liśćmi mięty oraz kawa i herbata. Zjedliśmy wszystkie przygotowane bułeczki z białym serem. Bardzo dobre, a za wszystko Wam Bóg zapłać. Będziemy Was wspierać modlitwą.
Po 30 km jesteśmy w Piotrkowie Kujawskim w pięknej świątyni pw. św. Jakuba Apostoła. Kłaniamy się Jezusowi ukrytemu w tabernakulum i idziemy do świetlicy OSP na bardzo dobry obiad. Prowadzi nas tam Beata z Odnowy w Duchu Świętym. Żurek i drugie danie z mięsem i surówką zniknęły z talerzy szybko. Potem jeszcze ciasto i można było wychodzić na ostatni 9 km odcinek. Szczególnie dziękujemy ks. proboszczowi Krzysztofowi Gąsiorowskiemu za przygotowanie i założenie wspólnot w swojej parafii. Widać rękę dobrego gospodarza. Zaniesiemy do tronuMatki Bożej Gietrzwałdzkiej Wasze intencje.
Robi się parno i duszno. Paweł zarządza jeszcze 5 postój w Czołówku przy świetlicy. Podchodzi do nas Grzegorz, pobliski mieszkaniec, z dwiema córkami i proponuje wszystko co potrzeba pielgrzymowi. Musimy odmówić, bo pora już wstać z trawy. Umawiamy się na przyszły rok, wymieniając się telefonami.
Ostatnie 3 km do Radziejowa upływa nam śpiewająco. Wcześniej, odmówiliśmy trzy tajemnice Różańcowe i rozpoczęliśmy 1 dzień z Nowenną do Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, tak aby ostatni dziewiąty, przypadł ostatniego dnia Pielgrzymki.
W Radziejowie kierujemy się na klasztor OO. Franciszkanów. Tutaj kłaniamy się Matce Bożej Nieustającej Pomocy, która koronowana była w 2016 r. To kolejne sanktuarium na naszej drodze pielgrzymkowej.
Wychodzi do nas proboszcz, gwardian Mariusz Kapczyński który prowadzi nas do klasztoru gdzie wskazuje nam dwie duże sale. Zaraz potem przynosi wielki gar zupy pomidorowej z kiełbasą i ziemniakami. Zjedliśmy ze smakiem, choć niektórzy pierwszy raz spotkali się z takim rozwiązaniem smakowym.
O godz. 17:45 rozpoczęło się Nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, czytane były liczne prośby i podziękowania. Zaraz potem Eucharystia, na której zostaliśmy przedstawieni, z prośbą o modlitwę u stóp Matki Bożej Gietrzwałdzkiej za rodziny radziejowskie. Następnie Nabożeństwo czerwcowe. Ojciec gwardian zapoznał nas z historią franciszkanów, kościoła oraz cudownego Obrazu z 1899 r. Dziękujemy serdecznie i wzmacniamy się modlitwą.
A potem przyjechała do nas trójka pielgrzymów z Lubina, która wzmocni naszą grupę. To Iza, Agnieszka i Bogdan. Witajcie i szykujcie dobre buty na kolejne etapy. Mamy już blisko 300 km w nogach.
Na zakończenie dnia Apel Jasnogorski przy figurze Matki Bożej. Już w komplecie zaśpiewaliśmy maryjny tekst: Zapada zmrok. Dobranoc wszystkim, prosimy jeszcze o modlitwę, dzięki której wszyscy pokonują trasę Pielgrzymki z uśmiechem i śpiewem na ustach.
11 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 20.06.2019 Radziejów - Ostrowąs 30,5 km [od Lubina 329,1 km]
Dzień rozpoczynamy wyjściem z gościnnego Klasztoru Franciszkanów o godz. 5:45. Ulice miasteczka puste i słońce już przygrzewa dosyć mocno. Po wyjściu z miasta na drzewie zauważamy niebieską strzałkę i licznik. 300 km od Lubina. Ta informacja bardzo nas podbudowuje, więc ruszamy zaraz żwawo.
W Byczynie przy kościele pw. św. Jadwigi Śląskiej czeka na nas ksiądz proboszcz. Wskazuje miejsca odpoczynku i idzie nadzorować budowę ołtarza na dzisiejszą procesję Bożego Ciała.
Po przejściu w upale, ponad 30 stopniowym i 17 km jesteśmy w Siniarzewie. Tutaj w kościele św. Jakuba pozostajemy na Mszy św. i później na procesji do czterech ołtarzy. Pięknie ubrane w ludowe stroje kobiety niosące obrazy święte, straż ogniowa i dzieci sypiące kwiaty. No i oczywiścieChrystus w Najświętszym Sakramencie. Było dużo śpiewu i modlitwy oraz czytania Ewangelii. Ewenementem było również wystawienie Najświętszego Sakramentu na środku skrzyżowania, na wszystkie strony świata. Po uroczystości zostajemy zaproszeni przez proboszcza na plebanię, na gorący żur z białą kiełbasą, taki prawdziwy i smaczny. Po kawie i cieście żegnamy się z księdzem ofiarując modlitwę za proboszcza oraz parafian.
Upał nadal niemiłosiernie daje się nam we znaki. Asfalt, wręcz się topi. Drzew przydrożnych, jak na lekarstwo.
W Konecku krótka przerwa w marszu, nadciągają chmury burzowe. W zasadzie z każdej strony. W miejscowości o nazwie Młynek, zrobiło się cicho i po chwili spadły na nas pierwsze krople deszczu, które przyjęliśmy entuzjastycznie. Nagle od zachodu nadciąga słup wodny, który dosłownie nas zalewa. Nagłośnienie i elektronika lądują w aucie, a my przemoczeni, radujemy się skacząc po wodzie jak dzieci. Orzeźwienie przyszło do nas dopiero w jedenastym dniu Pielgrzymki.
I z tą radością dochodzimy do pięknie położonego Sanktuarium Matki Bożej Pani Kujaw w Ostrowąsie.Ks. proboszcz Janusz Drewniak prowadzi nas do Domu Oazowego. Tutaj czekają na nas pyszne kanapki i pokoje w których będziemy spać.
O godz. 19 rozpoczynamy w Sanktuarium Apel Maryjny. Ksiądz proboszcz opowiada nam bardzo bogatą historię Obrazu Matki Bożej Pani Kujaw oraz wybitnego Jego poprzednika ks. kanonik Jana Matusiaka, któremu po śmierci wystawiono pomnik w Różańcowym ogrodzie. Wszędzie czysto i pięknie. Na jeziorze, tuż przy kościele kopia cudownego Obrazu. Ładnie wygląda, ponoć jedyny taki w Europie. Dziękujemy księdzu proboszczowi za wszystko. Bóg zapłać.
A jutro wyjście już o godz. 4:30. Przeplyniemy promem rzecznym Wisłę. Coraz bliżej Mamy Gietrzwałdzkiej.
12 dzień Pielgrzymki do Gietrzwałdu 21.06.2019 Ostrowąs - Trutowo 38,5 km [od Lubina 367,6 km]
Najdłuższy dzień w roku należy wykorzystać w całości. Dlatego punktualnie o godz. 4:30 w gęstej, miejscami mgle, wyruszyliśmy do zakonników karmelitów w Trutowie. Pięknie się maszeruje, gdy słońce dopiero wstaje a rosa obmywa zbolałe stopy. Po nocnej burzy nie ma już śladu.
W Turzynku dostaliśmy skrzynkę czereśni, które ofiarowała nam napotkana przy sadzie P. Marzena. Prosi nas o modlitwę w intencji jej ciężko chorego męża. Obietnica została spełniona podczas jednej z modlitw różańcowych.
Dochodząc do Brudnowa przy autostradzie A1, o wpół do siódmej, zauważamy dość liczną grupę osób, idących z krzyżem, nam na przeciw. W pierwszej chwili myśleliśmy że to poranna procesja. A to mieszkańcy przyszli nas powitać i że śpiewem wprowadzili, przy bijących dzwonach, do ich świątyni pw. NSPJ. Ks. proboszcz Cezary Jabłoński nas pobłogosławił i zaprosił na ucztę przy kościele. Podkreślił że po raz pierwszy Pielgrzymka zawitała do ich parafii. Serdeczności nie było końca. Ucztowaliśmy wspólnie z mieszkańcami, była również młodzież, śpiewaliśmy i wychwalaliśmyMaryję. Wszystko, takie od serca, że trudno nam się było z nimi rozstać. Odprowadzili nas jeszcze na skraj miejscowości. Dwa samochody z dziećmi pilotowały nas 8 km, aż do promu na Wiśle w Nieszawie. Bóg zapłać. Polecamy Was Matce Najświętszej.
Przez zasiedzenie u gościnnych brudnowian, spóźniliśmy się na prom w Nieszawie. Matka Boża ma nas w opiece, i tym razem. Telefonicznie poprosiliśmy o opóźnienie wypłynięcia promu, a dostaliśmy extra kurs w dowolnym czasie. Dziękujemy dyrekcji i gminie Nieszawa. Prom już czekał na nas. Mieszkańcy przeprawili się z nami i długo jeszcze machaliśmy i pozdrawialiśmy się. Po drugiej stronie Wisły w Kotlinie Toruńskiej, czekały na nas kilometrowe połacie starego lasu. W Dąbrówce na postoju leśnym, raczymy się ciastem, pączkami i pysznym chlebem które dostaliśmy od mieszkańców Brudnowa.
Kilka kilometrów dalej, przewrócił się nam na nierówności asfaltu Kaziu. Rozciął czoło i naskórek kolana. Po opatrzeniu wsiadł do samochodu. Nic wielkiego, jak mówi, jutro idzie dalej.
Wreszcie krajobraz robi się pagórkowaty. Wchodzimy na Pojezierze Dobrzyńskie. W Niedźwiedziu zatrzymujemy się u Państwa Gołębiewskich, którzy nomen omen chodują rasowe gołębie i inne egzotyczne ptaki. Rozmowa oczywiście toczyła się również w temacie gołębi i ich najdłuższych lotów, nawet z Watykanu. Po herbatce i kanapkach za które serdecznie dziękujemy, ruszamy na ostatni krótki 4 km etap do Trutowa z klasztorem karmelitów na wzgórzu. Tutaj mieszkańcy czekają na nas aby zabrać nas do domu w gościnę. Ale najpierw Eucharystia a potem okazało się że miejsc jest dużo więcej niż nas, więc trzeba było się jakoś podzielić. Kilku braci koniecznie chciało przenocować w klasztorze, więc brat Tadeusz wskazał im cele do zamieszkania. Po klasztornej kolacji jeszcze Apel Jasnogórski i kładziemy się spać.